Wszystkie prawa zastrzeżone.
TEATR WSPÓŁCZESNY W SZCZECINIE
2019, marzec
BYĆ JAK BEATA
Piotr Domalewski, Żelisław Żelisławski
reż. Magda Miklasz
premiera 2 lutego 2019
Motto: Miałeś rację, zachowuję się jak trochę stuknięta… (Małpa i ja)
No, jestem chyba nieco stuknięty,
żeby jechać, tłuc się – zabrzmi efektowniej - do Szczecina tylko po to,
żeby obejrzeć przedstawienie o Beacie Kozidrak. Na szczęście autostradą
(dodajmy – absurdalnie drogą), wygodnym przecież autem niegdyś czeskiej marki,
a i spektakl okazał się olśniewający. Choć jest o bardzo wielu rzeczach, to chyba
najmniej o samej Beacie. Ona, obecna na scenie jako obwiązana mikrofonami madonna,
za sprawą znanych i mniej znanych piosenek jest tylko takim lustrem, w którym
twórcy nam, fanom Beaty i z ciekawością i dociekliwością się przyglądają. Naszym
tęsknotom, pragnieniom, talentom i ich brakowi, bezczelności, chęciom
wyróżnienia się w tłumie…
Poznajemy m.in. zakonnicę, emerytowanego policjanta, sfrustrowanego 30-latka, neurotyczną gwiazdkę, psychofankę, którzy biorą udział w castingu, i po swojemu śpiewają piosenki Beaty i Bajmu. Po co tak naprawdę na ten casting przyszli? Skąd w nich fascynacja Beatą Kozidrak? Co słyszą w jej tekstach? Czego szukają a - co znajdują? Są jej fanami na serio czy „ironicznie”?
I – last but not least – dlaczego „być jak Beata” – może tylko Beata? Będąc Polakiem, trudno nie znać piosenek Bajmu – powiedział o swoim tekście Piotr Domalewski.
Świetnie napisany, brawurowo zagrany i z wdziękiem zaśpiewany spektakl.
2017, kwiecień, koprodukcja z Teatrem im. Jana Kochanowskiego w Opolu, 37. Warszawskie Spotkania Teatralne
ŚLUB
Witold Gombrowicz
reż. Anna Augustynowicz
premiera 10 września 2016
Były owacje na stojąco, były szepty, że prawie jak Jarocki, że Grzegorz Falkowski niczym sprzed lat Jan Englert… A Pani Profesor przypomniała, że Ślub to jeden z największych polskich tekstów dramatycznych wszech czasów. Jerzy Jarocki wystawiał Ślub sześciokrotnie i za każdym razem było o czym innym. A o czym było to przedstawienie? Oglądałem niczym biała tablica, bo Iwon widziałem kilka, ale Ślub po raz pierwszy, nie miałem więc narzutów interpretacyjnych (sic!).
O języku. I Ionesco się tu chowa. O języku, którym wydaje nam się, że się porozumiewamy. O bełkocie, w którym się lubujemy, o pustosłowiu, które nami rządzi, o autokreacji, tak łatwej dziś dzięki internetowi, poprzez którą robimy z siebie kogo innego, idiotów najczęściej, ale tego nie widzimy, bo widzieć nie chcemy.
Grzegorz Falkowski istotnie świetny, ale cały zespół gra jak z partytury, bez żadnej fałszywej nutki, bardzo dobry debiut Jędrzeja Wieleckiego jako Władzia, zmanierowanego cherubina, który najbardziej chyba (obok Matki) w tym Ślubie ze słów, ich doboru i melodii jest zbudowany.
2016, listopad
GODZINA SPOKOJU
Florian Zeller
reż. Norbert Rakowski
premiera 20 czerwca 2015
Spektakl popularny na całym kontynencie, hit zapełniający sale, właśnie to publiczność lubi najbardziej – komedia omyłek. Michel kupuje na pchlim targu bardzo rzadką płytę i chciałby jej w spokoju posłuchać. Niestety, nie jest to możliwe, bo świat jakby się sprzysiągł, by mu w tym przeszkodzić. Żona, której się zebrało na zwierzenia, kochanka chcąca dokonać coming-outu ich romansu, budowlaniec okazujący się Portugalczykiem, choć brany był za Polaka, wreszcie syn… długo by o nim pisać. No pysznie.
Już nie pamiętam, kiedy byłem w teatrze tak zażenowany. Aktorzy grają strasznie, wszystko na jednej nucie, do granic spłaszczając i wulgaryzując swoje postaci. Wyszła nieporadna farsa, broni się tylko scenografia.