U-JAZDOWSKI

2023, wrzesień

NIE PRZYSZEDŁEM PRZYNIEŚĆ POKOJU, ALE MIECZ

Tomasz Man

reż. Tomasz Man

10 września 2023


Mamy oto opowieść o nastolatce i - jej matce. Dziewczyna wyjeżdża na pielgrzymkę, z której nie wraca. Okazuje się, że trafiła do sekty, a oszalała z rozpaczy matka robi wszystko, żeby swoje dziecko uratować. Tekst tego kameralnego przedstawienia jest bardzo poruszający. Taki – reportażowy, właściwie pozbawiony metafor, a jednak metaforą jest, parabolicznie odnosząc się do tytułowych słów Jezusa, ale również – niczym u Kieślowskiego - do pierwszego i czwartego przykazania. Jest opowieścią o stracie, której nic i nikt nie może powetować, o oceanie rozpaczy i – o tym, dlaczego fałszywi bogowie potrafią być tak atrakcyjni.

Formalnie spektakl jest pewnego rodzaju eksperymentem, mamy tu muzykę graną na żywo – ale nie przez ludzi a - przez maszyny, zwróciłem uwagę na pomysłowy kołowrotek utrzymujący smyczki dwojga skrzypiec i nań grający, choć ta „orkiestra” zaprojektowana przez Pawła Romańczuka jest znacznie większa. Widzimy więc pewną mechaniczność tejże muzyki i jej sztuczność, oraz – jak najprawdziwsze emocje, takie, z którymi trudno sobie poradzić – i to zderzenie jest dojmujące.

Na scenie w roli matki i córki - Anna Seniuk i Olga Sarzyńska. Obie aktorki zagrały wspaniale, niekiedy poruszając się bardzo blisko pewnej granicy, na której emocja przeradza się w egzaltację, nigdy jednak tej granicy nie przekraczając, było w bohaterkach stworzonych przez obie aktorki coś bardzo boleśnie prawdziwego.

 
2022, wrzesień
BÓG I PROCH CZ.4
Tomasz Man
reż. Tomasz Man
4 września 2022
Przedsięwzięcie – podobnie jak poprzednie części – jednorazowe, więc owszem, zostało zarejestrowane i być może będzie gdzieś kiedyś do obejrzenia, ale z pewnością nie będzie można go doświadczyć na żywo, więc kontent jestem, że byłem, widziałem, słyszałem.
Spektakl był – wcale nie ukrywam – trudny w odbiorze, nawet nie dlatego, że motywy z biblii były podane w jakiś hermetyczny sposób (jak sądzę widzowie, którzy świadomi zdecydowali się przybyć, doskonale wiedzieli, o co chodzi), jednak forma tego performansu była istotnie bardzo eksperymentalna. Nic przeciwko eksperymentom nie mam, wodziłem więc z zainteresowaniem zmysłami za aktorami i ich grą, słuchałem, próbowałem łączyć sensy, słowa, dźwięki i obrazy, jak to w teatrze, ale… tutaj to nie zadziałało; nie umiałem tego tak oglądać. A jednak to przedsięwzięcie dało mi niesłychane wręcz zadowolenie artystyczne (moja ulubiona fraza ze Słonimskiego). Nie od razu – jako się rzekło, po pewnej chwili, po takim jakby oddaleniu się od tam i wtedy, wulgaryzując – po wyluzowaniu; wreszcie - po bezwarunkowym otworzeniu się na bodźce, a szczególnie - na dźwięki.
Z zainteresowaniem wyglądam części kolejnych.