Wszystkie prawa zastrzeżone.
TEATRO
DEL POPOLO NEAPOL
2018, luty
O SCAFALIETTO
reż. i adapt. Fabio Brescia
premiera 1 lutego 2018
Wiosenny nieledwie Neapol i Teatr Ludowy tuż obok najbardziej obleganej pizzerii świata… Spektakl dość okropny, o dwóch parach, których konflikt skończył się w sądzie, farsa, z wyłącznie rolami męskimi, no, całkiem zabawne było, że taki ponad 100 kilogramowy aktor nawet zwiewnie wyglądał w szpilkach i garsonce (czy jakkolwiek się ta część garderoby nazywa).
Nie znaczy to, że wieczór był nieudany, przeciwnie, człowiek się napatrzył i wniosków powyciągał. Najważniejszy z nich, dość mizerny, przyznaję - tam jest nieco inaczej niż u nas. Na przykład – w Teatrze Ludowym, choć ma piękną scenę, nowoczesną kasę i duży bufet – nie ma szatni. Widzowie wchodzili w swoich jesionkach i trenczach na widownię, kładli owe klamoty gdzie popadnie, zastanawiałem się, jak to wygląda w przypadku kompletów. Bo na moim spektaklu był taki komplet niezupełny. Dziwne, w Austrii na przykład za szatnię się płaci, ale ona JEST.
Obsługa widowni, owszem, przemiła i bardzo pomocna, ma wybitnie chilloutowe podejście do pracy, przeurocza pani zachwycona naszą obecnością powiedziała, że spektakl jest grany w dialekcie neapolskim i ona, spod Neapolu pochodząca, nic z tego nie rozumie. A jej koleżanka i kolega, już po rozpoczęciu przedstawienia, szeptali sobie o różnych sprawach, pech chciał, że w takim miejscu (może pod mikrofonem?), że ich pogawędka słyszalna była na absolutnie całej widowni.
Zainterweniowano po kwadransie. A poza tym - obok mnie widz przez komórkę cały spektakl czatował z jakąś miłą panią, na balkonach światełka samsungów i innych tego typu urządzeń błyskały, a z widowni ludzie wchodzili i wychodzili jakby to był osobowy do Małkinii, już o widzach spóźnionych 45 minut nie wspomnę.
Ciekawe, jak te sprawy wyglądają w La Scali.