TEATR RAMPA

 

2024, luty

CASANOVA. WARSZAWSKIE ZAUROCZENIE

Maciej Łubieński, Michał Walczak

reż. Michał Walczak

premiera 10 lutego 2024

 

Historia jest tyleż pogmatwana, co i prosta. Podczas prac na jednej z warszawskich budów znaleziono oto falliczny artefakt wraz z opisem przypadków miłosnych Casanovy, któremu nad Wisłą serce skradła… Tego nie napiszę, żeby nie zepsuć Wam zabawy, ale – a propos wspomnianych znalezisk - koniecznie zwróćcie uwagę na scenę odcinania, to jedna z perełek tego spektaklu, w którym istotne role - obok aktorów z krwi i kości – grają także lalki znakomicie animowane przez  burdelowych aktorów. Zaś rolę główną gra – jak to w PwB bywa – muzyka, brawa dla Wiktora Stokowskiego, kilka numerów to hity co się zowią, nóżki same tupią, publiczność wyśpiewuje szlagworty, a song o Pałacu Kultury może się stać prawdziwym czartbrejkerem.

No więc na scenie mamy nie tylko tytułowego Casanovę (świetny Filip Cembala), oraz również grono mniej lub bardziej realnych postaci, wśród nich wiceprezydentkę miasta st. Warszawy do spraw kultury (sic) , carycę Katarzynę, zresztą graną przez jedną i tę samą Annę Mierzwę, syrenę czy – króla Stasia.

Tak, rzecz jest zdecydowanie warszawska i owe stołeczne dygresje, ale i wewnątrzśrodowiskowe wtręty czy też polityczne aluzje są dowcipne, cudownie błyskotliwe oraz aktualne, zaś szczodrze szafowane kurwamacie, szczególnie w ustach Burdeltaty (Andrzej Konopka, naturalnie), brzmiały wręcz jak czystej wody poezja. Powiedzmy sobie to wprost – mamy do czynienia ze świetnym tekstem oraz brawurową tegoż tekstu inscenizacją, spędziłem w Rampie rozkoszne dwie godziny, podczas których zadbano o mój intelekt, podniecono go, a i miałem wrażenie, że – czule przytulono, to jest Pożar w Burdelu „jak kiedyś”.

Trudno w tym przypadku o większy komplement.

 

2023, wrzesień

40-LATEK. WARSZAWSKI MUSICAL 

na podstawie scenariusza serialu Jerzego Gruzy i Krzysztofa T. Toeplitza – Joanna Drozda

dram. Michał Wybieralski
reż. Joanna Drozda

pPremiera 15 września 2023

 

Trudno mi zrozumieć, dlaczego aktorzy przedrzeźniali swoje pierwowzory serialowe (z wyjątkiem może Arkadiusza Brykalskiego - dr Karol - który miał jakiś pomysł na swoją postać i zagrał ją z cechującą również Leonarda Pietraszaka pewną taką dezynwolturą). 

Np. Maliniak Krzysztofa Godlewskiego – mimo sprawnego posługiwania się przez tego utalentowanego aktora gwarą warszawską – co ma się nijak do pierwowzoru - to stracona szansa na wykreowanie pełnokrwistej przecież postaci. W pewnym momencie Maliniak zaczyna mówić po rosyjsku, nie wiemy jednak - czy to opętanie czy też sugeruje się, że mamy do czynienia z aktywem miejscowej jaczejki KGB. W zbudowaniu bardzo trudnej roli Kobiety Pracującej (a na premierze była to rola w pewnym stopniu improwizowana) nie pomogły Joannie Droździe elementy ekshibicjonistyczne, na które publiczność zareagowała – mówiąc oględnie – zdumieniem; cóż - Irena Kwiatkowska jest niepodrabialna, a i w filmie widzieliśmy co najwyżej jej nagi łokieć. 

Magda Anny Mierzwy zirytowała mnie bezkrytycznym kopiowaniem Anny Seniuk, a Modest Ruciński – znacznie bardziej niż jego serialowy bohater – był po prostu nijaki. O pardon - wpada Stefan jednak na ekstrawagancki pomysł wyjazdu na występ do Opola, co miało być jakąś wymówką spóźnienia się do pracy. I o tym w największym skrócie (tzn. -  o wyjeździe do Opola, a nie o spóźnianiu się na budowę) jest ta opowieść.

W akcie 2. Karwowscy jadą przez Polskę swoim maluchem na festiwal, po drodze zatrzymując się „na siku”, o czym nie wahają się  poinformować nas dwukrotnie, więc w ich zapewnienie uwierzyłem jedynie połowicznie; ta część historii ilustrowana jest m.in. Małgośką czy składanką największych opolskich hitów, premierowa publiczność przyjęła je zdumiewająco chłodno, znacznie lepiej odbierając oryginalną muzykę Michała Łaszewicza, szkoda tylko, że było jej niezbyt wiele, na pierwszy numer czekać trzeba dobre dwa a może i trzy kwadranse.

Nie mam bynajmniej pretensji o to, że twórcy zmasakrowali mój ukochany serial, ich prawo, chodzi o to, że na tę dekonstrukcję zabrakło pomysłu, do dziś nie umiem zgadnąć, po co ten spektakl powstał, a co istotniejsze – o czym w ogóle był.

 

2023, kwiecień

DEPESZE

opieka reż. Błażej Biegasiewicz

premiera 24 marca 2023

 

Już o Depeszach pisałem – cały zresztą w skowronkach, a teraz mamy do czynienia z jego wersją 2.0, znakomitą klubową wersję tegoż przedsięwzięcia (które stało się ofiarą własnego sukcesu, bo wyprzedawało się w mgnieniu oka), zupełnie rozsądnie przeniesiono na dużą scenę. Niestety – nie wszystko wyszło, jakby coś było lost in translation.

W pierwszym akcie mamy hity DM z wizualizacjami, z udziałem aktorów i performerów. Jako zagorzały fan DM patrzyłem na ów koncept z pewnym jednak niedowierzaniem, bo w tejże oprawie wizualnej było coś nie tylko naiwnego czy szkolnego, ale i - nie zawaham się użyć bardzo mocnego słowa – niekoherentnego. Zaprawdę, nie po to wyprawiłem się na Targówek, żeby słuchać nieciekawych niestety aranżacji muzyki zespołu na którym się wychowałem, okraszonych banalnymi rozwiązaniami scenicznymi. Wyszło tak, jakby ta pierwsza część wyszła spod ręki kogoś, komu DM są w najlepszym wypadku obojętni. Wahałem się, czy zostać na akt 2, bufet mnie skusił, zostałem.

I oto wychodzi na scenę Marta Zalewska, wychodzi Marcin Januszkiewicz i – zaczyna się PRAWDZIWY koncert. Taki jak wtedy, tylko - większy, głośniejszy, prawie jak na stadionie. I nieruchawa dotąd publiczność zmienia się z dra Jekylla w mra Hyde’a, zaczyna tańczyć, skandować, pod koniec spektaklu scena zapełnia się Depeszami, śpiewającymi – wraz z jakby awatarem  swojego idola - Shake The Disease czy Somebody, o Freelove nawet nie wspomnę, widzę w oczach fanek łzy w oczach, widzę wyraźne poruszenie i entuzjazm na twarzach fanów i ciary są na plecach, no hidden catch, no strings attached, just…

Ten spektakl jest jakby opowieść o dwóch teatrach. W tym pierwszym - trochę nie wiadomo o co chodzi, ale – emocje, które daje drugi, długo nie opadają po w pełni zasłużonej, histerycznej wręcz owacji widowni szczelnie wypełnionej (będącymi w jakże pięknym wieku) fanami zespołu wszech czasów.

 

2022, listopad, w koprodukcji z Teatrem Malabar Hotel

W GROBIE SIĘ NIE MIEŚCI. FARSA WAMPIRYCZNA

Tod Sweeney

reż. Marcin Bartnikowski

premiera 29 października 2022


To jest fajny spektakl, ale dość długą chwilę trwało, zanim się w nim względnie wygodnie umościłem. Nie dlatego, że nudny czy hermetyczny, przeciwnie, ale twórcy w bardzo wyrafinowany sposób bawią się tu i konwencją i formą, w pewnej chwili można się pogubić między tym, co jest naprawdę (czyli zagrane), co jest napisanym tekstem, a tym, co zostało zaimprowizowane, powstałe na bieżąco, ORAZ tym, kiedy twórcy w ogóle wychodzą z powyżej zarysowanych ram, i – czy w tym wypadku jest to w ogóle możliwe? Niezbyt jasny wywód? To zapraszam do Rampy, zrozumiecie, co mam na myśli.

Fabuła tego spektaklu jest stosunkowo absurdalna, mamy Debetów którzy z powodu… tak! debetu – musza się wyprowadzić na wygwizdów, a w ich nowym domu straszy. Czy łowca wampirów wygoni zjawy z ich lokum? A jak Debetowie zachowają się wodzeni na pokuszenie przez nieczyste i nieetyczne siły?

Ergo, mamy oto spektakl bardzo malabarowy, z mnóstwem dziejstwa na scenie, z fantastycznie wplecionymi elementami teatru lalkowego czy też teatru formy – jak kto woli, oraz – z publicznością w jednej z ról, uprzedzam zatem, że wampiry mogą czegoś od was chcieć!

 
2022, październik
DEPESZE
reż. Marta Zalewska
premiera 22 października 2022

Depeche Mode to muzyka mojego życia, więc za podniesienie ręki na tę nieledwie świętość skłonny 
jestem karać srodze. Więc szedłem nastawiony dość bojowo, gdy tymczasem… wyszedłem w najwyższym stopniu zachwycony.
Był to popis fantastycznego talentu dwojga artystów,  niesłychanej muzykalności i wyobraźni, było to wyznanie miłości do DM, do tej  fenomenalnie brzmiącej i bezczelnie wręcz odpornej na upływ czasu muzyki.  Aranżacje Marty Zalewskiej są może i nieoczywiste (nie mamy przecież w tym recitalu do czynienia z kopią DM), ale i tak, jak chyba każdy na widowni, poznałem po pierwszych nutkach Freelove, Shake The Disease czy People Are People.
Kameralna sala Klubu Tragediowego wypełniona (naturalnie sztucznym) dymem byłaby idealnym miejscem na koncert raczej Sade lub Simply Red, Depesze i ich muzyka kojarzą się z większymi przestrzeniami. I faktycznie, Marta Zalewska i Marcin Januszkiewicz (na pierwszy rzut oka wyglądający zupełnie jak duet Yazoo) roznieśli energią swojego występu tę niewielką rampową przestrzeń nieledwie w pyłek, ku uciesze - wzruszonej coraz bardziej  z każdym zagranym utworem -  publiczności.
Koniecznie.
 
2022, październik, koprodukcja z Teatrem Łaźnia Nowa
CZARNY PAPIEŻ
Gabriel Michalik, Michał Walczak
reż. Michał Walczak
premiera 28 października 2022

Trochę schizofreniczna sytuacja – dziś bowiem będę dość dobrze pisać o spektaklu, do którego mam uwag niemało…
Najpierw plusy - mamy fantastycznego Andrzeja Konopkę, który przez prawie dwie godziny mocno trzyma widownię za twarz i robi z nią (widownią, nie twarzą) co tylko chce, cóż, mamy wszak do czynienia z Kaszpirowskim, który miał zdolność wprowadzania widzów w trans, zresztą – proszę się nie śmiać, ongiś półgodzinny seans z odbiornikiem pomógł mi na nieznośną migrenę. Mamy więc wyprawę w czasie do lat 90-tych, które były co prawda nieco pastewne w swojej estetyce, ale piszący te słowa był o 30 lat młodszy, więc siłą rzeczy ów paździerz wspomina zupełnie ciepło. Ogólnie - mamy dużo dziejstwa na scenie i poza nią, Czarny papież jest widowiskiem co się zowie, do tego Andrzej Konopka ma dużą lekkość wchodzenia w konstruktywną interakcję z publicznością, która to publiczność jest równorzędnym bohaterem tego spektaklu…
… czego zresztą wprost nie znoszę. Chowałem się w sobie i kuliłem, żeby tylko Kaszpirowski mnie do żadnego zadania nie wywołał (zdaje się, że mój niemy krzyk był słyszany, dziękuję), odczuwam głęboką idiosynkrazję do obściskiwania się z nieznanym mi sąsiadem - współwidzem, nawet jeśli ów akt miałby mnie oczyścić. Zatem na płynący ze sceny apel o bliskość cielesną zacząłem się rozpaczliwie rozglądać za najbliższym wyjściem. A tak bardziej serio (choć to BYŁO serio) wycieczki osobiste w kierunku dyrektorów stołecznych scen wydały mi się żartami dość hermetycznymi, zaś w kierunku TVP – efekciarstwem i jednak pójściem na łatwiznę.
Wracając do publiczności – widzowie wywołani przez Andrzeja Konopkę odnaleźli się w tej konwencji bez zarzutu, zastanawiam się jednak, co byłoby, gdyby któryś z nich (do czego ma święte prawo) zaproponował, żeby – powiedzmy – zostawić go w spokoju? Jestem pewien, że i na taką okoliczność Kaszpirowski jest przygotowany, ale w imieniu socjopatycznych widzów prosiłbym Rampę i pozostałe teatry nie tylko o informację, że na scenie palone są papierosy i używane światła stroboskopowe, ale i że na scenę wywoływana jest publiczność.
Słowem - jeśli lubicie „inkluzywne” widowiska – to warto się do Rampy wybrać, ta jazda bowiem jest naprawdę bez trzymanki. Ja nie przepadam, ale - jako się rzekło - po długiej dyskusji przyznaje notę jednak dosyć wysoką.  
 
2022, wrzesień
JESTEM TU
Joanna Górniak, Maria Marcinkiewicz-Górna
reż. Joanna Górniak, Anna Sandowicz
premiera 1 września 2022

Dla odmiany – musical stworzony przez amatorów w Rampie. Rzecz powstała jako efekt warsztatów musicalowych, w których brali udział mieszkańcy Targówka (targówekczczanie?!), od dzieciaków po seniorów. I wszystkich sześćdziesięcioro uczestników tego projektu aktorów widzimy na scenie, rozmach przedsięwzięcia wart jest i zauważenia i docenienia.

No dobrze, może do niektórych scen dialogowych można byłoby mieć drobne uwagi, może nie wszyscy aktorzy śpiewali idealnie czysto, ale - obejrzałem ten spektakl z dużą przyjemnością, było w nim coś szlachetnego, coś bardzo uczciwego, była pasja, była radość z bycia na scenie. I to się udzielało! Mamy ciekawe nieprzekombinowane libretto, takie – „wzięte z życia”, o szkole, o trudach dojrzewania, o korporacjach i urokach pracy w nich, o nieporozumieniach w rodzinie, o marzeniach małych i dużych, słowem - o najzwyklejszej codzienności. 
Całość została opowiedziana żywym językiem oraz dobrze zaśpiewana, z kilkoma potencjalnymi hitami i świetną muzyką na żywo, do tego efektowny fina.
Wcale mnie nie dziwi, że wszystkie trzy przebiegi szły przy kompletach.

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Nullam porttitor augue a turpis porttitor maximus. Nulla luctus elementum felis, sit amet condimentum lectus rutrum eget.