Wszystkie prawa zastrzeżone.
TEATR LALKA
2022, styczeń
BOSKA KOMEDIA
Dante Alighieri
Adapt. i tłum. Jarosław Mikołajewski
reż. Jarosław Kilianpremiera 4 grudnia 2021
Reżyserowi należy się uznanie już za samą odwagę podniesienia tej rękawicy. Oraz – gratulacje, bo z tej niełatwej przecież materii powstał spektakl piękny wizualnie, świetnie zagrany i zaśpiewany, oraz – last but not least – komunikatywny, zarówno jak sądzę dla 12-latków (takie ograniczenie wiekowe Lalka wprowadziła) jak i dla ich rodziców. Adaptacja Jarosława Mikołajewskiego jest znakomita, zaryzykuję tezę, że w nieznacznym tylko uproszczeniu oddaje sens ogromnego i wielowątkowego przecież dzieła. Tak, mamy tu i bestie, i kręgi piekieł i podróż po Raju, jest Wergiliusz przysłany z odsieczą ukochanemu przez Beatrycze, i ten wątek miłosny wydał mi się w tym spektaklu najmocniej zarysowany, więc gdy ktoś spyta „o czym to było” – odpowiem, że - o miłości silniejszej niż śmierć. Sic.
Wergiliusza zagrał Damian Wilma, na co dzień baryton z TWON, fantastycznie przezeń wykonane pieśni, z muzyką Grzegorza Turnaua, pomagają Dantemu przejść przez wszystkie kręgi komedii.
2019, czerwiec
NAZYWAM SIĘ WOJNA
wg tekstów M.Fertacz, J.Mikołajewskiego,
M.Sadochy, G.Gortata
premiera w WSLAT 13 czerwca 2016
na scenie: Anna Domalewska i Rafał Derkacz
Piszący te słowa jest z Białegostoku, a dla każdego białostoczanina obecność teatru lalkowego dla dorosłych jest czymś zupełnie naturalnym, gdyż miasto me rodzinne szczyci się fantastycznym BTL-em. Jednak widzowie np. warszawscy, nieprzywykli do takiego teatru, zdają się podchodzić doń z nieufnością. Czas to zmienić, choć proces ów widzę długotrwałym i żmudnym. Który z dyrektorów się odważy na stałe wprowadzić na swoje sceny „dorosłe” spektakle lalkowe? A nie tylko ad-hoc, gościnnie, eksperymentalnie? Do każdego takiego przedstawienia pokazywanego w stolicy podchodzę z nieukrywanym entuzjazmem, bez względu na procentową zawartość lalek w spektaklu. (Była to ostra szpila wbita w awanturę związaną ze Słabym Rokiem, czytaj tu)
W warszawskim Teatrze Lalka zatem pojawiło się przedstawienie – i dla dorosłych i dla starszych dzieci – „Nazywam się wojna”, przygotowany przez ówczesnych studentów białostockiego Wydziału Sztuki Lalkarskiej AT. To jest kolaż czy też patchwork na które składają się różne formy teatru… formy i dramatycznego, spektakl jest „ulepiony” z kilku opowieści o bohaterach, których łączy jedno – ich dzieciństwo przypadło na czas wojny. I mówimy tu nie tylko o historii, ale i o współczesności, o tych miejscach, w których wojna dziś trwa.
Narratorką jest staruszka, właściwie jedyna lalka na scenie, reszta – to wykorzystanie fantastycznej umowności, jaką daje teatr i która – jak sądzę – właśnie przez dzieciaki zostanie zrozumiana szybciej niż przez ich rodziców. Mam co prawda kilka uwag, może jakoś inaczej zlepiłbym poszczególne historie, ale przedstawienie obejrzałem z przyjemnością, acz na stojąco.
Nie dlatego, że był nadkomplet, a dlatego, że scena i widownia były urządzone na jednym poziomie, więc może pierwsze trzy rzędy wszystko widziały. Z pewnością w Lalce jest jakiś podest, na którym można ten spektakl zagrać i bardzo bym takie rozwiązanie rekomendował.