TEATR GULIWER

 

2024, kwiecień

NIEZWYKŁA HISTORIA SEBASTIANA VAN PIRKA

Marek Wicha

reż. Marek Zákostelecký

premiera 6 kwietnia 2024

 

W rodzinie Van Pirków przychodzi na świat Sebastian. A tak właściwie - rodzi go mama.  Z tej okazji tata wydaje wystawny obiad, nie zdradzę wielkiej tajemnicy pisząc, że będą to kanapki z pokrojonego chleba z keczupem (a właściwie: kečupem). Wkrótce wyjdzie na jaw, że juniorowi niestety nie wyrosły kły, co doprowadzi tatę do rozpaczy, a mamie będzie to dość obojętne. Mało tego, ponieważ Sebastianowi straszenie wybitnie nie wychodzi, zostaje oddany do szkoły, gdzie pozna kumpla, który podobnie jak on – jest dość słaby w przedmiotach zawodowych i który również zdecydowanie woli warzywa, chłopaki ukradkiem będą się delektować marchwią. Tego jednak dla srogiej dyrektory (sic) już zbyt wiele, obaj otrzymają ostatnią szansę, zdradzę – zadanie przed nimi postawione zakończy się totalną katastrofą. Jak zatem Sebastian sobie poradzi sobie w dorosłym wampirzym życiu?


Spędziłem w Guliwerze cudowne, beztroskie dwie godziny, na zmianę – rechocząc ze śmiechu jak gupek (scena z pełnią księżyca to majstersztyk) i - z trudem powstrzymując wzruszenie. Obejrzałem bowiem świetnie napisaną, pięknie i z fantazją pokazaną, rewelacyjnie zagraną i zaśpiewaną rzecz o – cenie bycia sobą, o sile przyjaźni, o tym, że dorosły świat może czasem nie mieć piątej klepki i że w sumie – to też jest jakoś fajne. A że owa problematyka wydaje się być istotna dla widza w każdym wieku, więc niech przed obejrzeniem tego spektaklu nie zwiedzie Was ani miejsce wystawienia ani ograniczenia wiekowe (5+).

Mamy do czynienia z jedną z najlepszych stołecznych premier tego sezonu, nie wyobrażam sobie, że nie zobaczycie tego znakomicie zrobionego, przesłodkiego i - mądrego przedstawienia.  


 

2018, maj

TATA

Marek Ciunel - na podst. Toona Tellegena

reż. Marek Ciunel

premiera 7 kwietnia 2018

Kilka razy podczas tego przedstawienia nieledwie zamarłem, pytająco patrząc na siedzącego obok mnie dyrektora Roberta, czy aby na pewno rzecz jest przeznaczona dla tej publiczności (chyba przeważały starszaki). Widzowie - owszem -  reagowali entuzjastycznie na rozmaite sztuczki, sam też się w tę magię wciągnąłem, szczególnie w scenę ze sznurkiem i było całkiem byczo! Pomysłowa, wykonana z rozmachem i wyobraźnią scenografia była także głośno przez widzów komentowana, szczególnie jej funkcjonalność. Jako się jednak rzekło - Tata jest również spektaklem dla widzów dorosłych. I pewnie przedstawienia weekendowe - kiedy dominującym widzem są rodziny a nie zorganizowane grupy, wyglądają zupełnie inaczej. Nawet na pewno inaczej, M. mi mówiła, że łzy jej ciurkiem leciały z oczu i to w zupełnie innych momentach niż córce. 

Piękny, dość kontrowersyjny (w naszej kulturze), bo ocierający się o tabu, spektakl o odchodzeniu. To znaczy - i o umieraniu, i o opuszczaniu rodziny. 

Ale także - o meandrach bycia rodzicem, o niedoskonałościach ojców, o ich wyjątkowości, o bezwarunkowej miłości, jaką ich darzymy, o ile oczywiście są gdzieś w pobliżu… Widzowie wychodzili rozentuzjazmowani, a panie przedszkolanki - nieco skonsternowane.

Ja też.