Wszystkie prawa zastrzeżone.
TEATR DRAMATYCZNY W PŁOCKU
MYSZY NATALII MOOSHABER
Ladislav Fuks
reż. Marek Mokrowiecki
premiera 25 marca 2018Natalia Mooshaber jest ubogą
wdową, dzieci ma nieudane - córka kurwa, syn kryminalista, w wolnych chwilach opiekuje
się grobami, resocjalizuje także nastoletnich łobuzów (trafisz do krimi –
straszy chłopaków niewesołą przyszłością, powtarzając raz po raz owo „krimi”); jest
wreszcie nachodzona przez policję, która wpada, żeby spytać o samopoczucie. Wszystkie
te klocki – może nieco przypadkowe - spaja finał. Dramaturgicznie zatem
adaptacja skrojona została sensownie, ale dotrwanie do owego finału, symfonii
egzaltacji zresztą, jest prawdziwym bohaterstwem. Zastanawiam się, dlaczego
płocki teatr przyjechał na gościnny występ do Warszawy z akurat tym
przedstawieniem? Obejrzałem bowiem spektakl, w którym aktorzy nie tylko nie zostali
w jakikolwiek sposób poprowadzeni, ale i – co dość mocno było widać -
niespecjalnie wiedzieli, dlaczego się w ogóle na tej scenie znajdują, pomijając
już milczeniem role po prostu fatalne, do tego anachroniczna scenografia i mało
finezyjne odniesienia do współczesności.
Czytam jednak dobre recenzje, najwyraźniej więc – może w Studiu coś nie poszło, albo ja czegoś nie zrozumiałem, albo - czas najwyższy zmienić okulary.
Oku – jakby może powiedziała p. Mooshaber.
2017, czerwiec
BEREK, CZYLI UPIÓR W MOHERZE
Marcin Szczygielski
reż. Andrzej Chichłowski
premiera listopad 2016
Płock zaskoczył mnie fenomenalnym Muzeum Mazowieckim ze stałą wystawą secesji, świetnym jarmarkiem tumskim (to jakby przypadkiem), hamburgerami w wieży ciśnień i swą urodą w ogóle. Ostatni raz byłem tu chyba z 20 lat temu, miasto jest nie do poznania… Budynek teatru reprezentacyjny, elegancki, a kubatury może Szaniawskiemu pozazdrościć każda niemal scena w kraju. Akurat dawali Berka, jeden z hitów jak Polska długa i szeroka (obok Mayday i Szalonych nożyczek), więc wizyta w Płocku była okazją, żeby tę zaległość nadrobić.
Gej Paweł, wielkomiejski, nieumiejący ułożyć sobie życia i jego sąsiadka, Anna, zdewociała moherówa. Do tego lekarz, dawny kolega Pawła ze szkoły i córka Anny, próbująca zrzucić z siebie toksyczne dzieciństwo. Jak ktoś zna książkę, specjalnie zaskoczony nie będzie. No – może odniesieniami lokalnymi, potrzebnymi zresztą jak rower rybce.
Książkę czytałem wiele lat temu, wówczas śmieszyła, dziś jest raczej zakurzonym dokumentem tamtej epoki i wzbudza raczej politowanie. To, co widzimy i słyszymy na płockiej scenie jest również dojmująco anachroniczne, z jednowymiarowo zagranymi postaciami.
Najwyraźniej jednak taki teatr
jest potrzebny, bo w piękny sobotni wieczór sala była wypełniona w całości i w
(prawie) całości nagrodziła aktorów stojącymi owacjami.