TEATR DRAMATYCZNY W PŁOCKU

 
2019,  październik
MYSZY NATALII MOOSHABER

Ladislav Fuks

reż. Marek Mokrowiecki

premiera 25 marca 2018

Natalia Mooshaber jest ubogą wdową, dzieci ma nieudane - córka kurwa, syn kryminalista, w wolnych chwilach opiekuje się grobami, resocjalizuje także nastoletnich łobuzów (trafisz do krimi – straszy chłopaków niewesołą przyszłością, powtarzając raz po raz owo „krimi”); jest wreszcie nachodzona przez policję, która wpada, żeby spytać o samopoczucie. Wszystkie te klocki – może nieco przypadkowe - spaja finał. Dramaturgicznie zatem adaptacja skrojona została sensownie, ale dotrwanie do owego finału, symfonii egzaltacji zresztą, jest prawdziwym bohaterstwem. Zastanawiam się, dlaczego płocki teatr przyjechał na gościnny występ do Warszawy z akurat tym przedstawieniem? Obejrzałem bowiem spektakl, w którym aktorzy nie tylko nie zostali w jakikolwiek sposób poprowadzeni, ale i – co dość mocno było widać - niespecjalnie wiedzieli, dlaczego się w ogóle na tej scenie znajdują, pomijając już milczeniem role po prostu fatalne, do tego anachroniczna scenografia i mało finezyjne odniesienia do współczesności. 

Czytam jednak dobre recenzje, najwyraźniej więc – może w Studiu coś nie poszło, albo ja czegoś nie zrozumiałem, albo - czas najwyższy zmienić okulary.

Oku – jakby może powiedziała p. Mooshaber.

 

2017, czerwiec

BEREK, CZYLI UPIÓR W MOHERZE

Marcin Szczygielski

reż. Andrzej Chichłowski

premiera listopad 2016

Płock zaskoczył mnie fenomenalnym Muzeum Mazowieckim ze stałą wystawą secesji, świetnym jarmarkiem tumskim (to jakby przypadkiem), hamburgerami w wieży ciśnień i swą urodą w ogóle. Ostatni raz byłem tu chyba z 20 lat temu, miasto jest nie do poznania… Budynek teatru reprezentacyjny, elegancki, a kubatury może Szaniawskiemu pozazdrościć każda niemal scena w kraju. Akurat dawali Berka, jeden z hitów jak Polska długa i szeroka (obok Mayday i Szalonych nożyczek), więc wizyta w Płocku była okazją, żeby tę zaległość nadrobić.

Gej Paweł, wielkomiejski, nieumiejący ułożyć sobie życia i jego sąsiadka, Anna, zdewociała moherówa. Do tego lekarz, dawny kolega Pawła ze szkoły i córka Anny, próbująca zrzucić z siebie toksyczne dzieciństwo. Jak ktoś zna książkę, specjalnie zaskoczony nie będzie. No – może odniesieniami lokalnymi, potrzebnymi zresztą jak rower rybce.  Książkę czytałem wiele lat temu, wówczas śmieszyła, dziś jest raczej zakurzonym dokumentem tamtej epoki i wzbudza raczej politowanie. To, co widzimy i słyszymy na płockiej scenie jest również dojmująco anachroniczne, z jednowymiarowo zagranymi postaciami.

Najwyraźniej jednak taki teatr jest potrzebny, bo w piękny sobotni wieczór sala była wypełniona w całości i w (prawie) całości nagrodziła aktorów stojącymi owacjami.