TEATR BAZA

 
2021, marzec
SZKLANA MENAŻERIA

Tennessee Williams

reż. Tomasz Zadróżny

premiera 13 marca 2021 

Znów widziałem dobry spektakl w Bazie. Tym razem aktorzy wzięli na warsztat klasykę amerykańską, kameralny spektakl Williamsa idealnie nadaje się także na maleńką scenę Bazy, mamy oto mieszkanie Amandy, w którym mieszka z dwojgiem dorosłych dzieci, do trójki naszych bohaterów dołącza przyjaciel Toma – Jerry.

Może nie będę streszczał tekstu dramatu, pozwolę sobie tylko zauważyć, że chociaż dramaty Williamsa są przecież arcydziełami, to jednak na afiszach polskich teatrów jakoś ich brak, w Warszawie ostatnio oglądaliśmy zdaje się Kotkę w Narodowym, Menażeria pojawiła się kilka lat temu w Bagateli, poza tym chyba nic. Czyżby dlatego, że teraz moda na Czechowa?

Oglądało się ten spektakl naprawdę dobrze (to gdzieś tam decydująca kwestia, prawda?), Laury z jej kruchością naprawdę było żal, a heroiczne wręcz wysiłki Amandy - 

- żeby córkę ożenić, żeby – w ogóle zmienić życie swoich dzieci były momentami cudownie zabawne - (świetna w tej roli, niekiedy zbliżająca się do granicy przerysowania postaci mamusi, ale... jednak jej nie przekraczająca Magdalena Dudek) - a momentami poruszające.

Fajny pomysł z wystawieniem tryptyku TW, zaintrygowany czekam na pozostałe tytuły!

 

2020, październik

DWOJE BIEDNYCH RUMUNÓW MÓWIĄCYCH PO POLSKU

Dorota Masłowska
reż. Rafał Fudalej
premiera 18 października 2020

Upewniłem się tego wieczoru w przypuszczeniach, że DBRMPP jest jednym z najważniejszych tekstów polskiej dramaturgii współczesnej, z pewnościa – pierwsza piątka. Ale – jak to z arcydziełem - trzeba się z nim obchodzić ostrożnie, z szacunkiem, bo inaczej wyjdzie faktycznie beka o nieogarniętych polskojęzycznych autostopowiczach z Rumunii. Trudna sprawa, bo przecież Masłowska napisała tekst celowo efekciarski, a nie można go efekciarsko pokazać, bo wyjdzie efekciarsko, a zatem źle, bo się przerysuje, a już jest przerysowane. Jednak aktorzy Bazy doskonale wiedzą, gdzie ta granica leży, owszem, zbliżali się do niej, jakby ją obwąchiwali, ale jej nie przekroczyli. Szarżowali - gdzie było miejsce na szarżę, a byli po masłowsku liryczni, gdzie Masłowska liryzmu żąda. Nie zdziwcie się - z plakatu przedstawienia wynika, że role są wielokrotnie dublowane, można się zatem zastanawiać nad sensem tylu dublur, ale - nie nie - to niezupełnie tak, nie będę wam jednak psuł niespodzianki, pomysł reżysera na obsadę, choć może zaskakujący, to w swojej prostocie olśniewa.

Na scenie oglądamy słuchaczy Studium Teatralnego działającego przy Teatrze Baza, którzy nie są (jeszcze) zawodowymi aktorami, i - może nimi będą a może nie. Jest w nich jednak tu i teraz pasja, zaangażowanie i talent, co – w połączeniu z ciężką pracą i mającym pomysły reżyserem - przełożyło się na przedstawienie, które można śmiało pokazać na każdej scenie kraju, o którym tak żartobliwie opowiada ten zupełnie przecież nieśmieszny spektakl.