Wszystkie prawa zastrzeżone.
TEATR BAGATELA
2018, grudzień
KOTKA NA GORĄCYM BLASZANYM DACHU
Tennessee Williams
reż. Dariusz Starczewski
premiera 14 września 2018
Mam chyba pecha, bo prawie zawsze w moim rzędzie coś się dzieje. Tym razem widzka w sąsiednim fotelu przez cały pierwszy akt co 5 minut sprawdzała portal społecznościowy, na początku zaś aktu drugiego zasnęła i zaczęła nieledwie chrapać. Jej koleżanka w którymś momencie uznała za stosowne śpiącą widzkę szturchnąć, ta się wybudziła i - od razu sięgnęła po komórkę. Uprzejmie i szarmancko poprosiłem panią o zaniechanie tego typu zachowania, owszem – już do końca spektaklu fejsa nie sprawdzała, ale swoje niezadowolenie wyrażała głośnym sapaniem i prychaniem.
Sensem tego spektaklu są Katarzyna Litwin i Paweł Sanakiewicz, Duża Mama i Duży Tata. Jej ślepa i głucha miłość, a - jego doń pogarda, żal życia, które minęło nie tak, ale też tak wielkie przywiązanie do młodszego syna i bolesna obojętność wobec starszego, w mięsiście przełożonym przez Jacka Poniedziałka tekście, są naprawdę dojmujące (i świetnie przez oboje zagrane). Właśnie o tym najbardziej jest ten spektakl, o tęsknocie. Ojca – za innym życiem, matki – za miłością męża, Margaret (Magdalena Walach) – za bliskością męża, Bricka – za jego zmarłym przyjacielem i kochankiem.
Kosma Szyman (Brick) niestety ma cokolwiek do zagrania dopiero pod koniec drugiego aktu, głównie bowiem patrzy z rozmarzeniem w dal, bez przerwy pije i cały spektakl występuje w półnegliżu. Niepotrzebnie, przecież każdy chyba widz już po pierwszych pięciu minutach zorientuje się, że Brick jest gejem i alkoholikiem. No, chyba, że ktoś się jednak nie zorientuje.
Jak owa dama obok mnie.
2018, luty
KŁAMSTWO O MIŁOŚCI
Florian Zeller
reż. Henryk Jacek Schoen
premiera 18 stycznia 2018
Laurence widzi z okna taksówki Jean-Claude’a, najlepszego przyjaciela swojego męża, który całuje się z obcą kobietą. Jego żona jest z kolei jej najlepszą przyjaciółką. Powiedzieć o tym Sophie - czy też zachować ten sekret dla siebie? To ważne, bo oboje mają za moment przyjść na kolację.
W pewnym uproszczeniu to jest punkt wyjścia do wcale nie aż tak bardzo zabawnych rozważań o naturze kłamstwa i prawdy, o tym, czym jest miłość, czym przyjaźń, a czym – dyskrecja. No więc faktycznie w tym spektaklu są momenty całkiem śmieszne, ale nie znalazłbym w sobie odwagi nazwania go komedią. Autor wodzi nas za nos, jakby sprawdza naszą czujność, inteligencję, intuicję, fantastyczna przygoda intelektualna, jak to u Zellera bywa. Pomyślałem - bardzo lubię taki teatr, w którym nic nie jest oczywiste. Aż tu nagle…
Sugeruję minutę przed końcem spektaklu wyjść, tuż po scenie z Paulem i Laurence wznoszącymi za siebie toast. Finał jest nie tylko obrazą i kpiną z inteligencji widza, ale też rujnuje ten naprawdę niezły, misternie utkany spektakl.
Wyszedłem wściekły.