SCENA RELAX

 

luty, 2024

TYDZIEŃ, NIE DŁUŻEJ

Clément Michel

reż. Anna Małman

 

Jeśli napisze, że to „komedia pomyłek” – to jakbym nic nie napisał. Bo właściwie mamy qui pro quo wywołane jednym tylko nieporozumieniem (o dość grubym kalibrze) i cały spektakl „kręci się” właściwie wokół niego, co byłoby może zabiegiem ubożuchnym, gdyby nie fakt, że coraz głębsze wchodzenie naszych bohaterów w owo kłamstwo – jak przystało na porządną farsę – jest po prostu bardzo śmieszne. Rzecz – mówiąc najkrócej –  o tym, że Paul (znakomita, koronkowa i diablo trudna rola Andrzeja Nejmana) ma dość swojej dziewczyny, Sophie (urocza Anna Cieślak), więc wymyśla, że „wykurzy” ją z domu rękoma przyjaciela - który się do nich na tytułowy „tydzień, nie dłużej” wprowadzi – Marca (świetny Paweł Małaszyński). Jak można sobie wyobrazić - nie wszystko pójdzie zgodnie z planem…


Mamy świetnie napisany tekst, w którym nasi bohaterowie poruszają się bardzo blisko pewnych granic, że dwa razy nabrałem więcej powietrza w płuca, ale... i autor (i aktorzy) z takim wdziękiem bawią się teatralną umownością, że bez obaw możemy zabrać mamusię do teatru i w jej majowe święto i nawet - bliżej Zaduszek. Sic. A propos aktorów… Ileż to trzeba mieć w sobie wewnętrznej siły, jakiejś spiżowej równowagi, umiejętności wyłączenia na ponad dwie godziny cyngielka od poczucia humoru… Panowie (bo o ich dialogi głównie idzie) grają z marsowymi minami, plotąc tak straszne - obłędnie jednak śmieszne - bzdury, że w ich sytuacji każdy „cywil” ugotowałby się ze śmiechu, padł i już nie wstał. Naprawdę, czapka z głowy!

Urocze.

 


 
2021, wrzesień
JASKÓŁECZKA

Tadeusz Słobodzianek

reż. Karol Jerzy Wróblewski

premiera 25 września 2021

Rzecz bardzo słobodziankowa, Pana Tadeusza proszę o wybaczenie, ten przymiotnik jest oczywiście komplementujący.

Jaskółeczka jest baśnią o miłości niemożliwej. Nieco żartując można powiedzieć, że w tym przypadku miłosne wyznanie „zjem cię” nabiera innego nieco sensu, mamy bowiem opowieść o tytułowej bohaterce, która ze wzajemnością zakochuje się w Kocie. Ich historię poznajemy z perspektywy Wiatru zakochanego w Jutrzence, ale i ta miłość nie jest możliwa, bo na jej przeszkodzie stoi Czas… Czy w finale będą żyć długo i szczęśliwie, jak to w baśniach bywa?

Mamy tu piękną i ładnie opowiedzianą historię, dużo dziejstwa, dopracowany ruch sceniczny, i – co istotne w spektaklu dla młodej jednak widowni - pozbawiony egzaltacji morał, tak, żeby każdy z widzów wyniósł z tej opowieści coś bardzo swojego, bardzo osobistego.

Jaskółeczka była pierwszym spektaklem, jaki widziałem w Relaxie. Czy ta piękna zwiewna baśń zapełni ogromną widownię nowej warszawskiej sceny? Bardzo jestem ciekaw.