PWSFTvIT W ŁODZI

 

2023, maj

KEINMAL

Konrad Hetel

reż. Konrad Hetel

premiera 12 maja 2023

 

Mamy oto casting, na którym zjawia się sześcioro młodych aktorów. Są to trzy pary, takiej konfiguracji zażądał Maestro, szukający odtwórców ról głównych do Nieznośnej Lekkości Bytu Kundery, Teresy i Tomasza.  Praca z Maestro jest marzeniem każdego aktora, ciekawe więc, co zrobią nasi bohaterowie, żeby te role dostać… 

Keinmal jest - owszem - dość gorzką refleksją o teatrze, o granicach sztuki, i - o sensie i istocie zawodu aktora. Ale także jakoś wzruszającą i dodającą skrzydeł opowieścią o tym momencie życia, w którym się znaleźli nasi bohaterowie, zupełnie nieprzypadkowo noszący imiona grających ich aktorów. Opowieścią - dodam nieco spojlerując - pełną nadziei o zwycięstwie sztuki nad szarlatanerią.


Oglądamy przedstawienie wprost olśniewające, porywające, mądre, świetnie napisane i wspaniale przez całą siódemkę zagrane. Trudno uwierzyć, że to debiut reżyserski znakomitego skądinąd dramaturga, czapka z głowy przez Konradem Hetelem za niezwykle precyzyjne ale i pełne jakiejś takiej czułości poprowadzenie aktorów przez ten pełen jednak kolców gąszcz. Ten spektakl Jest DOKŁADNIE czymś, co powinno się na TEJ scenie pojawić właśnie wtedy, kiedy się pojawił i właśnie o TO powinno chodzić w spektaklach dyplomowych.

Best of 41. FST, nie przegapcie.

 

2021, czerwiec

HISTORIA PODWODNA

opowieść muzyczna na podstawie piosenek Lecha Janerki

reż. Wojciech Kościelniak

premiera 17 czerwca 2021

Moja podróż do Łodzi miała tym razem również wymiar sentymentalny, wielu utworów z tego przedstawienia nie słyszałem od lat, cóż, dziś radio jakoś Klausa Mittfocha nie rozpieszcza. Ale przestrzegałbym przed traktowaniem tego dyplomu jako recitalu powstałego z myślą o słuchaczach okolicach 50-tki. Zupełnie nie. Lech Janerka bowiem naprawdę wielkim poetą był i to, o czym pisał WTEDY, jest także (dość zdumiewająco) i o tym, co dziś. Oglądamy i słuchamy opowieści najzupełniej współczesnej, w której raczej pesymistycznie zauważa się, że czasy może i się zmieniły, ale rozmaite mechanizmy – pozostały. I o nich, o powtarzaniu się historii, o kruchości wolności i w ogóle o tym, cóż to słowo dziś znaczy – o tym właśnie jest ta porywająca, choć podkreślę – dość gorzka - opowieść

Muzyka Janerki brzmi świetnie, piosenki – i te najznańsze i te trochę już zapomniane – zostały zaśpiewane fantastycznie, najbardziej podobała mi się Ta zabawa nie jest dla dziewczynek w interpretacji p. Mikołaja Tryndy, ale wszyscy aktorzy mieli okazję pokazać swój talent i aktorski i wokalny, jak to w dyplomach Wojciecha Kościelniaka bywa. Zwracam uwagę na znakomite wykonania zbiorowe, wybornie zabrzmiały Konstytucje czy Lola.
A że historia jest podwodna, więc spod tej wody widać trochę inaczej, jak? – to już proszę sprawdzić osobiście, w razie potrzeby czeka chętna do pomocy przewodniczka po tym świecie - ryba-piła:)
 
2020, wrzesień

MEWA

Antoni Czechow
reż. Grzegorz Wiśniewski
premiera 12 września 2020
Spędziłem w Studyjnym prawie 3 godziny zupełnie bez świadomości upływu czasu, od pierwszej sceny wciągnęło mnie za twarz i sadystycznie niemal trzymało do końca. Chłonąłem zachłannie każde słowo, gest, ruch, nutę, pauzę, kilkukrotnie zbliżając się do granicy silnego poruszenia, raz ją przekraczając oraz - gdzieniegdzie rechocąc bo to przecież to komedia. Aktorzy są fantastyczni, WSZYSCY. Każdy z nich miał okazję pokazać na scenie swoją wrażliwość, warsztat i talent, reżyser bowiem doskonale rozumie specyfikę spektakli dyplomowych.
Mewa jest cudowną, inteligentną i przewrotną zabawą teatrem, jego możliwościami i konwencjami; zabawą światłem, ciałem, słowem, jest emanacją radości bycia w tym miejscu, w tym czasie i - wśród tych ludzi, jest wreszcie – cóż – gorzką momentami - refleksją nad najważniejszymi rzeczami na świecie – nad miłością i - nad teatrem.
Przepraszam za pewną taką egzaltację, proszę bez dyskusji jechać do Łodzi i zobaczyć ten zachwycający spektakl. Dziękuję.
 

2019, wrzesień

NIE JEDZ TEGO! TO JEST NA ŚWIĘTA!

Mariusz Grzegorzek

reż. Mariusz Grzegorzek

premiera 20 września 2019 

Oglądałem nieco zdezorientowany, gdyż staroświecko lubię sobie odpowiedzieć na pytanie – o czym to jest. No i gdyby nie finał, zapytany w sondzie ulicznej o problematykę obejrzanego utworu, pewnie byłbym uciekł, a wzrokiem – to już na pewno. Ale jest finał, a po nim te wszystkie klocki, tak porozrzucane, tak do siebie pozornie nie pasujące, nagle ułożyły się w szalony, niepoprawny, zabawny i perwersyjny momentami - zaryzykuję odrobinę egzaltacji - hymn o radości życia.  Życia  za krótkiego, by marnować je na wrogów, na wiatry przeciwne, na złe emocje i brzydkich ludzi, życia – podczas którego trzeba wszystkiego spróbować, żeby wiedzieć, że… wszystkiego spróbowaliśmy (mimo, że „jest na święta”, mimo, że mamcia i babunia dadzą po łapach). Bo to próbowanie - może niekiedy jest zakazane, czasem wstydliwe czy nierozsądne, szaleńcze, ale – MOJE, i nikomu nic do tego.  Z takimi niesfornymi myślami wyszedłem - w rozświetlone tego wieczoru miasto - z tego spektaklu, będącego trochę rozbrykaną wersją Dezyderaty, owszem, o życiu i całej reszcie, ale przede wszystkim o tym, że każdy może wziąć zeń (z życia, i z przedstawienia) dokładnie to, co chce i że ma do tego niepodważalne prawo.

Jeśli się mówi, że dyplomy „niosą ze sobą niezwykłą energię”, to ten zespół tym spektaklem budynek przy Kopernika po prostu rozsadził, zupełnie jak w Mebelkach i zupełnie niż w Mebelkach inaczej.

Czapka z głowy.

 

2019, maj, w ramach 37. Festiwalu Sztuk Teatralnych w Łodzi 

ŚLISKIE SŁOWA

reż. Artur Urbański

premiera 31 marca 2019 

Najtrudniejszy w odbiorze spektakl, jaki widziałem na łódzkim festiwalu, no ale nie był to przecież przegląd fars i operetek. Dyplom w pewien sposób wyjątkowy, bo tekst doń powstał na końcu pracy, tak jakby słowa były właśnie ostatnie w kolejce, albo – może właśnie dlatego, że są najważniejsze, musiały się narodzić na końcu, kiedy już wszystko pozostałe było jasne i wypracowane. Ciekawe. Rzecz o tytułowych słowach, nad którymi tracimy władzę, właśnie - wyślizgujących się spod naszego wpływu, o tym, że jesteśmy świadkami zmiany znaczenia najbardziej podstawowych słów z jakich nas zbudowano, takich jak prawda, sprawiedliwość, uczciwość, pokój, miłość, przyzwoitość, uczciwość, lojalność, no wiadomo. Czy trzeba zatem na nowo definiować siebie i świat, nauczyć się nowych znaczeń, czy też - pozostać przy tych „starych”, trochę skazując się na bycie poza nurtem? Czy to w ogóle możliwe? Jest druga strona tego medalu, otóż to nam się zdarza zmieniać sens słów, bo tylko dzięki temu zabiegowi w ogóle można jakoś żyć, nawet jeśli to zabieg nie do końca uczciwy, nawet – jeśli kogoś krzywdzący.

Przedstawienie jest znakomicie zagrane przez cały zespół, ale za bardzo trudną rolę Lea (no właśnie, czy Leo?) i zabawną rolę Renaty - Karolowi Nowińskiemu i Annie Palidze chciałbym podziękować szczególnie.

 

2019, maj, w ramach 37. Festiwalu Sztuk Teatralnych w Łodzi 

ANIOŁY W AMERYCE

Tony Kushner

reż. Małgorzata Bogajewska

premiera 23 lutego 2019

 Jedno z moich łódzkich olśnień.

Spektakl wciąga od pierwszej sceny (magnetyzująca i śliczna Ksenia Tchórzko jako Rabbi – i jako Ethel Rosenberg), trzyma w zachwycie do sceny ostatniej. Sceptycznie jednak byłem nastawiony, bo o czymże dziś mogą być Anioły? Przecież tak bardzo ten tekst był osadzony w swoim czasie. Nic bardziej mylnego. Właśnie dziś znacznie bardziej wali w łeb niż „wtedy”, za czasów serialu i Warlikowskiego. Ile trzeba zapłacić, że móc być sobą? Kiedy ta cena jest zbyt wysoka? Co znaczą dziś najważniejsze słowa, takie jak Bóg, miłość, godność, normalność, odwaga? Kiedy można od kogoś odejść dla dobra własnego, a kiedy jest to barbarzyństwem? I czy mamy prawo być dla samego siebie najważniejszym człowiekiem na świecie? (świetny Paweł Głowaty jako Ray Cohn).

Spektakl jest wspaniale zagrany, przez wszystkich. Ale Elżbieta Zajko – Harper - zagrała wyrąbiście (najmocniej przepraszam, zwykle takich słów nie używam) została zasłużenie Najbardziej Elektryzującą aktorką Festiwalu, i zdradzę anegdotę znad piwka w klubie festiwalowym, że koledzy z Warszawy i Krakowa, który p. Elżbiety nie znali, ze zdumieniem przyznawali, że w rozmowie przy piwku jest „zupełnie normalna”. Jestem także fanem Roberta Ratusznego, który „wymiata” w Mebelkach (czytaj poniżej), w Aniołach gra Priora, wydawało mi się, że będąc zdrowy na płucach niepodobna zagrać kaszlu rodem z zapalenia tegoż organu. Można, Robert zagrał ten kaszel na moja prośbę we wspomnianym już klubie, próbowałem i ja, nie da się… Mówiąc już bardziej serio – jest po prostu fantastyczny.

Dyplomy żyją krótko, niczym motyle. Ten niech fruwa jak najdłużej. Zobaczcie koniecznie.

 

2019, maj, w ramach 37. Festiwalu Sztuk Teatralnych w Łodzi

POMYSŁOWE MEBELKI Z GĄBKI

Mariusz Grzegorzek

reż. Mariusz Grzegorzek

premiera 10 listopada 2018 

Mebelki są głęboko patriotyczną opowieścią o wkurwie na ojczyznę, w znaczeniu – i kraju i współludzi i instytucji, w tym mediów (może przede wszystkim mediów). Opowieścią o usankcjonowanym rodziną i edukacją zidioceniu, zobojętnieniu, beznadziejności, o bezgranicznej głupocie internetowych idoli pozbawionych ograniczeń intelektualnych, gdyż nie posiadających intelektu, o czym jednak często nie wiedzą, co nie przeszkadza im być wręcz trendsetterami spudelkowanego odbiorcy.

Publiczność najbardziej się śmiała z Nabrzmiałych problemów, uznając, że sceny odgrywane przez aktorów są wyjęte ze świata groteski i na potrzeby spektaklu bardzo przerysowane. A ja akurat podczas prasowania oglądam te wszystkie para-dokumenty z para-aktorami, i wiem, że nie ma się z czego śmiać, bo właśnie tak jest, że to Polska właśnie, owe dramatyczne historie Brajana i Dżesiki, choć w Mebelkach mają one może inne imiona. Owszem, było to niesłychanie zabawne, a przez to – dojmująco smutne.

Zupełnie jestem pogodzony ze swoim wiekiem, talentem i kompleksją, ale… wciągnięty w Mebelki, rozrechotany, poruszony i rozentuzjazmowany, przez chwilę zamarzyłem, żeby mieć o połowę mniej lat i być te trzy godziny - chociaż na chwilę - z nimi na scenie, żeby się powygłupiać i próbować powiedzieć coś na poważnie, żeby i ze mnie emanowała ta nieprawdopodobna radość bycia na scenie, ten talent i ta pasja. Nie zdarzyło mi się to nigdy przedtem.

To jest najlepszy spektakl, jaki widziałem na łódzkim festiwalu i jeden z najlepszych, jakie widziałem w tym sezonie.