GORKI THEATER

2018, maj

PO NAS CHOĆBY KOSMOS

Sibille Berg

reż. Sebastian Nubling

premiera 24 września 2017

One cztery, później - ich czterech, mówią tym samym głosem, ubrani w jednakowe kombinezony w jaskrawym pomarańczowym kolorze, i w kaski. Mamy nieokreśloną, acz wydaje się, że nieodległą przyszłość, na ziemi wydarzyły się wszelkie możliwe okropieństwa, ona bierze udział w castingu na wyprawę na Marsa, ale warunek jest jeden – trzeba znaleźć faceta, żeby rodziły się dzieci, żeby na tym Marsie zacząć budować nowe społeczeństwo. No i nie jest z tym łatwo. To w telegraficznym skrócie.

Trzydzieści lat temu byłbym zachwycony, w Toruniu obejrzałem bez idiosynkrazji, acz z dojmującym odczuciem, że to ani dla mnie ani o mnie. 

Niemniej – podkreślę -  Gorki także dla gimbazy gra atrakcyjnie i mądrze, o czym głośno i z uznaniem po spektaklu mówiła krytyka mająca we wspomnianym wieku progeniturę.

 

2018, kwiecień

GORKI – ALTERNATIVE FÜR DEUTSCHLAND?

Oliver Frljić, dram. A. Begrich

reż. Oliver Frljić

premiera 15 marca 2018

Czy można być czarnoskórym i mieć przodków nazistów? Mieć tureckie nazwisko i być Niemcem od trzech pokoleń? Co naprawdę myślą Niemcy o imigrantach? Czy Teatr Gorkiego nie jest przypadkiem listkiem figowym, pod którego poprawnością polityczną i multikulturowością kryją się różne strachy zwykłego Niemca? A co sądzi o grającym tu syryjskim ansamblu mówiący piękną niemczyzną tenże aktor z tureckim imieniem i nazwiskiem? A co - jego kolega urodzony w Lipsku (w Leipzig, nie tym Lipsku pod Augustowem)? A co – aktorka, która urodziła dziecko poczęte z gwałtu dokonanego przez ex-narzeczonego, Syryjczyka?

Jak to u Frljicia bywa – jesteśmy świadkiem dekonstrukcji, tym razem samego Teatru. Dekonstrukcji zdecydowanie dosłownej, ale byłem nieco hm… zawiedziony (?), że na scenie nie było ani fellatio ani wkładania niczego w kupy. Żart. Jedynie – z takich „smaczków” - aktor (ten z Lipska) nieładnie odniósł się do suflerki – gdyż nieco „szyto” – słowami „zamknij ryj, ty pi.do”. Była to improwizacja, tekst się po angielsku na wyświetlaczu nie pojawił, a szkoda, bo widownia była niesłychanie kosmopolityczna i tylko dzięki mojemu tłumaczowi (i jednocześnie SMM, Social Media Managerowi), zrozumiałem sens owego monologu. Pomyślałem, że aktor i suflerka muszą być w niesłychanie bliskich relacjach. Mimo, że zasugerował jej także, by spier…ła do Szwajcarii, skąd przyjechała. 

Świetny, fenomenalnie zagrany spektakl o istocie nie tyle niemieckości, co o ludzkich atawizmach wplątanych w poprawność polityczną, w historię, wreszcie – w teatr i aktorstwo. Co – jak wiemy z Klątwy – może zmienić tegoż teatru granice.