WYDZIAŁ PRODUKCJI

 

2024, kwiecień

BARABUUM!

Cesc Gay

reż. Artur Barciś

premiera 16 kwietnia 2024

 

Anna i Juliusz (Katarzyna Wajda i Marcin Korcz) spodziewają się gości, swoich sąsiadów, których już dawno powinni byli zaprosić. Juliusz wolałby uniknąć tego spotkania, choćby dlatego, że z mieszkania Laury i Seby (fantastyczna Jowita Budnik i wyraźnie bawiący się swoim dość zrelatywizowanym moralnie strażakiem - Paweł Małaszyński) niekiedy, głównie nocą, dochodzą dość niepokojące odgłosy. No ale jak powiedzieć swoim sąsiadom, że zbyt głośno uprawiają seks?

Nie za wiele więcej można napisać, żeby nie zepsuć Wam zabawy, ale twórcy w umiejętny sposób zderzyli ze sobą totalnie różne charaktery naszych bohaterów, z czego wyszła mieszanka zaiste wybuchowa, w kilku miejscach nieprawdopodobnie zabawna, także dlatego, że zahaczająca w urokliwy sposób o tabu związane z seksualnością.

Mam do tego przedstawienia właściwie tylko dwie uwagi – po pierwsze – zupełnie nie rozumiem, dlaczego z uporem godnym lepszej sprawy nadaje się bohaterom zagranicznych sztuk polskie imiona,  to dojmująco okropny zabieg, zostawiłbym też oryginalny tytuł – Sąsiedzi z góry, naprawdę.  Po drugie – gdyby skończyć spektakl o dosłownie jedną scenę wcześniej – nabrałby on waloru nie tylko komediowego, a otrzymujemy rzecz – owszem - słodką i dobrze uszytą, która robi jednak wrażenie powstałej tylko po to, żeby się podobać. Można było małym kosztem i bez żadnych strat w publiczności wycisnąć z tego tekstu znacznie więcej.

 

2024, marzec

WYJĄTKOWY PREZENT

Didier Caron

reż. Tomasz Sapryk

premiera 7 marca 2024

 

Czyżby francuskie współczesne teksty komediowe były do siebie podobne? Popularne Imię przecież zaczyna się od nadania dziecku imienia Adolf, a tutaj punktem wyjścia jest tytułowy prezent – antykwaryczne wydanie Mein Kampf Hitlera, którą to książkę na 50. urodziny otrzymuje Eric od swojego najlepszego przyjaciela Gillesa. Ciekawa koincydencja.

Cóż, nie jest Gilles tym prezentem zachwycony, skądinąd słusznie przypuszczając, że ów podarunek jest komunikatem, którego raczej nie chciałby usłyszeć. Piękna żona Erica, Sabine, przypala koguta w rosole, a status wszystkich trojga bohaterów ulegnie tego wieczoru dość gwałtownym zmianom. Tyle pokrótce, żeby nie zepsuć Wam zabawy.
Bo oglądamy naprawdę niezłą komedię o tym, że szalę równowagi (np. psychicznej) może przeważyć ptasie piórko - w tym wypadku inkryminowany prezent - które uruchamia niemożliwą do zatrzymania lawinę, i o tym – co zabrzmi nieco poważniej, bo rzecz jest W SUMIE poważna – że bywamy niechętni czynnemu uczestnictwu w procesie komunikowania z najbliższymi, i że ta niechęć może się srodze zemścić.



Rzecz jest starannie wyreżyserowana i dobrze zagrana, aktorzy wiedzą, gdzie leży granica, za którą mielibyśmy do czynienia z podrzędną burleską, zwłaszcza Marcin Bosak „dociska” Erica do oporu, ale go nie przesterowuje, Jan Wieczorkowski w roli nieco safandułowatego Gillesa jest uroczy, a olśniewająca Aleksandra Popławska zachowa stoicki spokój do końca tej dość ekscentrycznej kolacji.

Nie wiem, czy potrzebne jest drugie zakończenie, jakoś wydało mi się ono trywialne, ale poza tym donoszę, iż spędziłem w teatrze prawdziwie miły wieczór.