TEATR JARACZA W OLSZTYNIE

 

2023. maj

43. WARSZAWSKIE SPOTKANIA TEATRALNE

CZAS PORZUCENIA

Elena Ferrante

reż. Weronika Szczawińska

premiera 19 marca 2022

 

Mamy oto bohaterkę w średnim wieku, którą po kilkunastu latach małżeństwa zostawia mąż, na rozpad tego związku patrzymy właśnie przez jej pryzmat. Spektakl ma bez wątpienia walory terapeutyczne, jest bowiem dużo śmiechu z byłego i z mężczyzn w ogóle, zahaczając kilkukrotnie o mizoandrię, co jest niesłychanie obecnie modne w teatrze.

Minęły dwa tygodnie po obejrzeniu tego spektaklu; dziś, kiedy o nim piszę, pamiętam jedynie faktycznie nietuzinkową scenę seksu z odkurzaczem. 


 

 I wciąż próbuję odgadnąć jeden choć powód, dla którego tak mocno przeciętny, płytki i efekciarski spektakl znalazł się w programie tegorocznych Warszawskich Spotkań Teatralnych. 

 

2023, maj

43. WARSZAWSKIE SPOTKANIA TEATRALNE

ŁATWE RZECZY

Anna Karasińska

reż. Anna Karasińska

Premiera 4 grudnia 2021

 

Łatwe rzeczy widziałem z dość dużym opóźnieniem, na WST, mając więcej niż duże oczekiwania. Obejrzałem bez jakiejś przykrości, ale wyszedłem rozczarowany i trochę zdumiony tak wielkim szumem,  jaki wokół tego spektaklu powstał. 

Może napiszę to wyraźnie - nie mam problemu z tym spektaklem, wydał mi się po prostu interesującą propozycją, natomiast nie do końca rozumiem jego bezkrytyczny odbiór.  Mam na myśli wygrane rankingi i festiwale czy otrzymane wyróżnienia. Trochę tak, jakby niczego lepszego polskie teatry w poprzednim sezonie nie pokazały.

Naprawdę?




 

To jest przedstawienie także o pięknie i piekle teatru. Ale - może dlatego, że jestem blisko tematu -  nie dowiedziałem się ani niczego nowego o zawodzie aktora, ani o mechanizmach rządzących teatrem. Aktorki grają, że "nie grają",  co nie jest przecież niczym rewolucyjnym, i obie role są ciekawe, ale czy - wybitne? Czy można je nazwać kreacjami?

Czegoś tu nie rozumiem. 



2021, marzec

BIERKI

Marcin Szczygielski

reż. Zbigniew Brzoza

premiera 3 listopada 2019 

Temat ważny i potrzebny, tutaj teatr może zrobić dużo więcej niż jakiekolwiek odezwy, dezyderaty czy godziny wychowawcze. Gdyby tylko to wszystko w Bierkach było mniej naiwne i mniej łopatologicznie pokazane…

Sceny kaźni Pawła były zbędne, owszem – mogły poruszać a nawet szokować, ale widz - także nastoletni (może zwłaszcza taki) doskonale zrozumie, że skoro widzi bohatera pokaleczonego na całym ciele, to przecież nie z powodu jego ćwiczeń w MMA. Tutaj dosłowność zabijała. Nauczycielka - ciekawa rola Olgi Borys - została wzięta trochę z księżyca, powiedzieć o niej, że się minęła z powołaniem, to tak jak nic nie powiedzieć, np. publicznie wyrażała swoje opinie o homoseksualizmie ucznia, co ją przecież dyskwalifikuje z pracy w szkole, no chyba że jesteśmy z akcją gdzieś na początku lat 90-tych albo wcześniej. Coś także nie zagrało w relacji Pawła z jego przyjaciółką Aśką (Anna Paliga), która mimo świadomości, że Paweł jest gejem, chce z nim przeżyć swój pierwszy raz. Niedoszła scena miłosna była dla dziewczyny bardzo upokarzająca, a po Aśce cała ta sytuacja spłynęła, jakby dostała ze 3+ na sprawdzianie z wosu. Chyba tak to jednak nie działa… Paweł (Szymon Kowalik), nasz główny bohater został narysowany w niestety jednym tylko wymiarze, jest wycofany, nieśmiały, bez względu na to, co się dzieje, on sobie coś tam mamrocze, ta wsobność w pewnym momencie troszkę irytuje, tchnąłbym w młodego przecież faceta trochę więcej życia.

Najlepszą natomiast rolę w Bierkach zagrał Kamil Rodak (Piołun), jego dyskusja z nauczycielką o krzyżach w klasach jest jednocześnie najlepszą sceną tego momentami naprawdę niezłego (choć i trochę rozczarowującego) spektaklu.