Teatr IMKA

 

WOJART TEATR

LISTA MĘSKICH ŻYCZEŃ

Norm Foster

reż. Artur Barciś

premiera 29 września 2023

 

Bill (Waldemar Obłoza) właśnie kończy 60 lat. Cóż, nie jest człowiekiem ani specjalnie towarzyskim, ani – jak sam twierdzi – interesującym, więc o jego jubileuszu pamięta tylko jego jedyny przyjaciel, Leon (Kacper Kuszewski), który oprócz zaproszenia na kolację ma dla Billa dość ekscentryczny prezent. Nie zdradzę wielkiej tajemnicy, że będzie to tytułowa lista, z której dowiemy się, jak wg Billa wyglądałby ideał kobiety. I oto ów ideał, Justine, (Urszula Dębska) puka do drzwi…


To jest najśrodkowszy teatr środka, jaki można sobie wyobrazić. Oglądamy bowiem zwiewną, momentami bardzo zabawną i dobrze napisaną komedię, z bezpretensjonalnym tekstem, z którego – chwała Bogu – reżyser nie zrobił moralitetu. Widać, że aktorzy lubią swoich bohaterów, prowadząc ich bez przerysowań, a na taką pokusę Foster chwilami wodzi, narysowawszy swoje postaci nie bez wad, nad którymi aż korci, żeby się ździebko poznęcać. Nie, nic z tych rzeczy, ogląda się to po prostu dobrze. Spędziłem w teatrze tzw. miły wieczór, tylko tyle – i aż tyle.


 
2022, wrzesień
REWIZOR
Mikołaj Gogol
reż. Łukasz Kos
premiera 24 czerwca 2022

Komedia, o czym niekiedy się zapomina, momentami bardzo zabawna, wbrew pozorom wierna 
oryginałowi, a owe pozory – to zaiste pozbawiona hamulców zabawa tekstem, formą, możliwościami i umownością teatru.
Zwróćmy uwagę, że mamy na scenie zaledwie sześcioro aktorów, gdy tymczasem Gogol raczył dać pracę aż dwudziestu kilku, więc nasza szóstka wije się jak w ukropie, żeby zdążyć ze zmianą kostiumu. I zdąża, cóż, do któregoś momentu w ostatnim akcie… - ale może nie będę psuł tej niespodzianki. Rzecz jest i klasyczna – z pięknie przygotowanymi kostiumami i staranną charakteryzacją, i - nowoczesna – nie zabrakło w IMCE  kamery, której operator znakomicie radzi sobie w roli Osipa, sam zaś reżyser raczył obsadzić się w roli Chlestakowa – i obaj panowie jako jedyni z ról swoich zasadniczo nie wychodzą. Okropnie śmieszne są pp. Krystyna Tkacz i Joanna Niemirska w rolach odpowiednio córki (sic) i żony Horodniczego, ale – jak wspomniałem – najwięcej radości daje publiczności obserwowanie teatru in statu nascendi, doklejanie złośliwie odpadających wąsów, markowanie kostiumów, których się nie zdążyło włożyć, wyraźne przeciąganie kwestii, żeby partnerzy zdążyli się przebrać,
czy – wreszcie – suflowanie tekstu, zupełnie nieteatralnym szeptem, zresztą – ta nie-rola suflera przechodzi z postaci na postać, z aktora na aktora, tak, że zdezorientowania publiczność już nie wie, czy ta pomoc od suflera była potrzebna czy też to też taka zabawa…
Czy w tym szaleństwie jest metoda? Jest. Bawiłem się znakomicie.
 

2022, czerwiec, G INVEST

PÓŁ NA PÓŁ

Jordi Sanchez,  Pep Anton Gomez

reż. Wojciech Malajkat

Mamy oto dwóch przyrodnich braci – Dominika i Roberta.

Dominik - nieco safandułowaty (żona Roberta podejrzewa, że jest gejem) uczy w szkole, opiekuje się ciężko chorą matką i marzy o urlopie na Wyspach Kanaryjskich.  Przebojowy Robert natomiast - wie czego chce, ma – jako się rzekło – żonę, dorosłe dziecko oraz znaczne wydatki, niestety nie pokryte odpowiednimi dochodami. W sumie najlepiej byłoby, gdyby mamusia za ścianą w końcu umarła bo Dominik byłby wolny, a Robert – bogaty.

Można ten spektakl oglądać dwojako: z przymrużeniem oka, jako komedię, oraz – czego byłem świadkiem na swoim przebiegu – na serio. Otóż współwidzka była tak szczerze oburzona faktem, że panowie próbują zabić swoją matkę, że nie tylko nie wstała do oklasków, ale i za entuzjazm obrugała swojego ślubnego. Cóż, przedstawienie faktycznie może łamać pewne tabu kulturowe, ale skoro ogląda się to przedstawienie „na poważnie”, to konsekwentnie należałoby też wziąć pod uwagę to, jakie piekło w dzieciństwie zgotowała inkryminowana mamusia swojemu potomstwu. I ta historia została tutaj podlana komediowym sosem, ale gdyby się jej przyjrzeć tak na poważnie…

Na scenie Piotr Szwedes jako Dominik i Piotr Polk w roli Roberta, obaj naprawdę śmieszą, nie przekraczają granicy przerysowania (widać rękę reżysera), choć autorzy w kilku miejscach  okazje stwarzają. Ale najmniejsza nawet szarża w TAKIM tekście zwulgaryzowałaby go, czyniąc zeń niesmaczną komedyjkę o zabiciu własnej matki, gdy tymczasem rzecz jest – i znacznie głębsza i momentami naprawdę zabawna.

 

2021, wrzesień

ŻYCIE SNEM

Pedro Calderón de la Barca

reż. Paweł Świątek

premiera 10 września 2021

Pierwsza scena spektaklu była… intrygująca, później uznałem, że mam do czynienia z pastiszem czy też może żartem z Calderona, w sumie – można i tak, ale dość szybko okazało się, że - niestety nie, że to na serio.

Jak wiemy akcję tego dramatu raczył autor umieścić w Polsce, dlaczego jednak nowe (skądinąd dobrze brzmiące i faktycznie współczesne tłumaczenie) Tomasza Jękota posłużyło za scenariusz nieledwie programu publicystycznego „Co z tą Polską”? Co robiły na scenie portrety Margaret Thatcher czy Nelsona Mandeli? Dlaczego IMKA oszczędza na oświetleniowcach i aktorzy grają przy świecach? Tak, świecach. (Miałem przed oczyma rozmaite bardzo przykre sceny, każda z nich rozpoczynała się od zapalenia się kostiumu).  Część spektaklu jest grana w foyer, to zabieg niezbędny logistycznie, bo w czasie absencji widzów pojawia się na fotelach gigantyczna niebieska folia z białymi i czerwonymi statkami.

Dawno nie widziałem w teatrze tak dużej powierzchniowo metafory....

Smutno było patrzeć na zostawionych samym sobie aktorów, którzy może poza Łukaszem Wójcikiem robili wrażenie niespecjalnie wiedzących, co mają na tej scenie robić i w ogóle - po co się na niej znaleźli. Klucz wyboru muzyki do spektaklu był dla mnie również zagadką, summa summarum - wyszedłem z teatru dojmująco zdezorientowany.

 

2019, grudzień, Fundacja Garnizon Sztuki

SAME PLUSY

Cezary Harasimowicz
reż. Wawrzyniec Kostrzewski

premiera 30 listopada 2019

Dawno nie widziałem tak udanego spektaklu rozrywkowego. Było zabawnie i inteligentnie oraz brawurowo zagrane.

Oczywiście, nikt od początku nie ma wątpliwości, że tajemniczym nieznajomym jest… (chociaż nie, z kolejki do szatni wynikało, że dla części publiczności jednak to była niespodzianka), ale to zupełnie nie szkodzi, bo reżyser wziął całość na szczęście w delikatny cudzysłów, a aktorzy troszeczkę dworują sobie zarówno z konwencji tego spektaklu, jego zasadzek, jak - i ze swoich bohaterów, ALE dokładnie tyle ile potrzeba, ani ich nie przerysowując ani – co się niestety zdarza – ośmieszając. Obraz z życia korporacji był… życiowy, choć teraz podobno weszło to na jeszcze wyższy poziom, emocji, to tak na marginesie, bo zapewne asapy i dedlajny zostały i mają się dobrze. Gabriela Muskała w roli Zuzy jest fantastyczna, zresztą jak zawsze (♥♥♥– to był cytat), również bardzo dobre role pozostałych aktorów – Grażyny Wolszczak, Mariety Żukowskiej i Michała Czerneckiego.

Czytam recenzje tego przedstawienia, w których pisze się, że porusza ono „ważne problemy społeczne”. Proszę temu nie wierzyć, iść i dobrze się bawić.

 

2019, luty,  Fundacja Garnizon Sztuki

CZWORO DO POPRAWKI

Cezary Harasimowicz

reż. Agnieszka Baranowska

premiera 8 lutego 2019 

Spektakl co prawda dla mnie, szukam w teatrze czegoś jednak ździebko innego, ale - obejrzałem przedstawienie z zawodowego obowiązku bez jakieś odrazy. Kilka rzeczy mi się podobało, a kilka – nie. Z plusów - Katarzyna Herman słodko bawi się swoją rolą, z tarczą wychodzi również Piotr Machalica, z minusów – niepotrzebnie reżyserka przerysowała Ewę, gotów byłem pomyśleć, że mężczyźni naprawdę związują się z takimi idiotkami. Finał – za mocno jednak nawiązuje do Kiedy Harry poznał Sally, gdy tymczasem w spektaklu nie ma do tego filmu innych nawiązań. A szkoda – można byłoby z widzem rozegrać małą inteligentną gierkę. Tekst momentami jest niepotrzebnie wulgarny, można było i bez tych wtrętów, choć intencje rozumiem – każdemu się zdarzają kurwamacie. Mamy oto dwie pary, które spotykają się w hotelu; młodsza przyjechała starać się o dziecko, które ma być lepiszczem ich związku, starsza – spoić coś, co ich zdaniem zupełnie się rozpada. Gdzie w ich toksycznych związkach wprowadzić poprawki? I jakie?

Marcina Korcza, bardzo utalentowanego aktora, którego znam ze świetnych ról z Łodzi, wolę jednak w repertuarze z Jaracza. No ale cóż, teatr komercyjny rządzi się swoimi prawami, zrozumiałem to dojmująco w kolejce do szatni, gdzie widzki wzdychając komentowały (komplementowały mówiąc ściśle) marcinowe wdzięki…

 

2017, grudzień

POLOWANIE NA ŁOSIA

Michał Walczak

reżyser nieznany, powiedziano mi, że „reżyseria zbiorowa”

premiera 8 grudnia 2017

Za grubą kreską narysowane i za grubymi nićmi uszyte.

Ani to kryminał, ani komedia, ani moralitet historyczny (sic!), choć może akurat odniesienia do najnowszej historii najbardziej miały sens w tym potoku słów. Brak reżysera jest dojmująco widoczny, bardzo dobrzy skądinąd aktorzy w ogóle nie zostali poprowadzeni, niepotrzebnie szarżują, a tam gdzie nie szarżują, to w popłochu szukają, no nie wiem czego, chyba tzw. prawdy psychologicznej swoich bohaterów i niestety jej nie znajdują; poza Myszką może, każda postać robi z siebie kompletnego idiotę, a  kolejne odwołanie do Eliadego byłoby po prostu nieznośne.

Mówiąc delikatnie – wpadka.

 

2017, listopad

LUDZIE INTELIGENTNI

Marc Fayet

reż. Olaf Lubaszenko

premiera 5 kwietnia 2017

David i Chloe postanawiają się rozstać, a w każdym razie – David postanawia, i - „rozstać” - w pewnym tylko sensie. Z tego faktu wynikają dalsze implikacje, które będą istotny miały wpływ na życie pozostałych czworga przyjaciół. Tyle można napisać, żeby nie zepsuć zabawy, bo choć ten świetny tekst traktuje o rzeczach tak poważnych jak zdrada, przywiązanie i przyjaźń, oraz naturalnie – inteligencja, to jednak rzecz jest naprawdę momentami bardzo śmieszna, a autor patrzy na swoich bohaterów i z pobłażliwością i z przymrużeniem oka, w żadnym razie nie ocenia, mówi raczej – patrzcie, właśnie tacy jesteśmy, trochę niespójni, przywiązani do swoich znaczeń ważnych słów, skrępowani swoją męskością bądź - kobiecością. I mimo tych sprzeczności świat jakoś trwa, a kolejne wakacje spędzimy znów w sześcioro…

Świetnie zagrany spektakl, aktorzy naprawdę lubią swoich bohaterów, Rafał Królikowski rozbrajająco zabawny, znakomita Izabela Kuna, zwracam uwagę na genialną scenę rozmowy z Davidem (Bartłomiej Topa) „czy właściwie cię zrozumiałam”, majstersztyk, bardzo dobry Mariusz Witkowski (aktor Teatru Jaracza w Łodzi, gra tę rolę w dublurze z Szymonem Bobrowskim), czy - cudownie rozwiązła intelektualnie Renata Dancewicz.

Wydawało mi się, że nie przepadam za takim teatrem, tymczasem było to niebywale przyjemnych 90 minut mojego życia. Mile jestem zaskoczony, czyli rozczarowany.

W tym dawnym oczywiście znaczeniu – odarty z czarów, znaczy - z uprzedzeń. Ostatnie zdanie może zbędne, w końcu czytają to ludzie inteligentni, prawda?