POŻAR W BURDELU

2018, czerwiec

ZWIERZOCZŁEKOPIORY

Michał Walczak

reż. Michał Walczak

premiera 9 czerwca 2018

Mój rocznik podlegał programowi eksperymentalnemu, więc w spisie lektur mieliśmy książki, których nawet pani polonistka nie znała. Wśród nich był Zwierzoczłekoupiór. I wtedy to, po jej przeczytaniu stałem się fanem Konwickiego. Owszem, nie wszystkie jego książki mi się podobały, ale do kilku wracam – jak choćby do Kalendarza i klepsydry. Mówiąc zatem w skrócie – Konwickiego znam i w związku z powyższym byłem docelowym targetem tego przedstawienia. Ergo, wydaje mi się, że ktoś, kto nie wie o Konwickim zgoła nic, spektaklu może po prostu nie zrozumieć. Ale chyba Michał tym razem nie chciał zrobić Burdelu „dla wszystkich”, a właśnie dla miłośników talentu tego niezwykłego, pięknego człowieka. 

Z podstawowego składu Burdelu na scenie naliczyłem czworo aktorów, ale zatrudniona przy projekcie załoga Studia nie tylko się sprawdziła, ale i – miałem wrażenie – wręcz bawiła swoimi rolami (np. cudowna Irena Jun, czy grający Iwana – kocura Konwickiego – Bartosz Porczyk, również zwiewna Dominika Ostałowska). 

Widziałem ten spektakl w jeden z upalnych wiosennych jeszcze wieczorów, kto w taki czas chce chodzić do teatru, prawda? 

No niestety, pod koniec tego sezonu to właśnie pogoda była największym wrogiem Melpomeny, widok wielu pustych foteli na widowni był dojmująco smutny i w Studiu i w większości stołecznych teatrów. Może sezon w maju kończyć? No, ale jeśli będzie tak upalny jak tegoroczny? To co? W kwietniu? Ale też było gorąco…

 

2018, czerwiec

BEM! POWRÓT CZŁOWIEKA-ARMATY

Maciej Łubieński, dram. Jacek Mikołajczak

reż. Michał Walczak

premiera 27 kwietnia 2018

Z radością donoszę, że wszystko tym razem było znakomicie słyszalne, dźwiękowcom Syreny i Burdelu dziękuję! (Akustyka w teatrze jest jednym z moich koników).

Historia Bema pokazana przez połączoną trupę warszawsko-kielecką jest bardzo fajnie opowiedziana, rewelacyjnie zatańczona (brawa dla Jarosława Stańka), celnie dowcipna, choć i gorzka, a do tego – no naprawdę jakoś w poruszający sposób patriotyczna. Zauważmy bowiem, że generał jest świetnym patronem szkół, dzielnic oraz bohaterem walki za wolność waszą i naszą, ale tak żeby coś więcej o nim powiedzieć to już nie za bardzo, prawda? Dla wielu olśnieniem (albo zgorszeniem) może być fakt, że przeszedł był na islam, by móc wstąpić do armii sułtana w Turcji, gdzie los i historia go rzuciły. Zresztą rzucały go w sensie dosłownym, normalny człowiek tylu obrażeń chyba by nie zniósł – począwszy od utraty palca, skończywszy na źle zrośniętych licznych kościach – co pokazała dopiero przeprowadzona ekshumacja przed sprowadzeniem bemowych prochów.

Maleńkiego Bema (jakieś 150 cm wzrostu) grają w Burdelu niemal dwumetrowy Łukasz Wójcik na zmianę z niewiele niższym Mariuszem Drężkiem. W ogóle wiele ról jest zdublowanych, ja widziałem w Syrenie siłą rzeczy obsadę warszawską, chętnie obejrzę raz jeszcze – kielecką. 

No i cóż, powtórzę może opinię widzów zasłyszane w syrenim westybulu – można być patriotą (i obchodzić stulecie) bez nabzdyczenia? Można. Ale zauważmy, że Burdel gromadzi publiczność raczej antyreżimową. Więc i tak listopad upłynie  w rozważaniu nad dotykającymi nas Polaków niesprawiedliwościami, oraz przeżytymi cierpieniami. I bez wątpienia – na kolanach. 

 

2018, marzec

DUCHY. MUSICAL SPIRYTYSTYCZNY

Michał Walczak

reż. Michał Walczak

premiera 17 lutego 2018

Zabrakło co prawda żartów ze wzrostu Zdzisia - bardzo mi jednak tego brakuje - ale za to na scenie pojawili się w mniej więcej własnych osobach Boy, Krzywicka, Marszałek, Szyfman czy Witkacy. Było wywoływanie duchów (w roli medium Grażyna Barszczewska) i w ogóle – jak to w Burdelu – panowała atmosfera nieco opozycyjna. Może nawet bardziej niż nieco.

I właściwie chciałem napisać, że fajna scenografia Aleksandry Wasilkowskiej, że aktorzy Polskiego świetnie pasują do tej burdelowej estetyki, że Julia Wyszyńska powinna być Skłodowską-Curie pierwszego wyboru przy kolejnych produkcjach, i w ogóle ciepłych słów nie powinno zabraknąć w tej niewielkiej recenzji, gdyby nie…

Otóż bardzo fajnie jest, gdy słychać, co aktorzy mają nam do powiedzenia. Szczególnie jest to istotne przy kabarecie, a już niezbędne – przy kabarecie literackim. 

Niestety, po piątym utworze dałem sobie spokój z wsłuchiwaniem się, o czym aktorzy śpiewają, gdyż okropnie męczy to słuch i – najnormalniej w świecie - pozbawia przyjemności oglądania spektaklu, w powstanie którego (to akurat widać) włożono mnóstwo ciężkiej pracy. 

Czy możemy coś z tym zrobić? Ja, fan Burdelu, bardzo ładnie o to proszę. Proszę, żebyście byli słyszalni.

 

2017, listopad

ŚMIERĆ WROGIEM OJCZYZNY

Maciej Łubieński, Michał Walczak

reż. Michał Walczak

premiera 28 października 2017

W tym odcinku Pożaru zobaczymy debiutującego w trupie (i świetnie się w niej odnajdującego) Leszka Bzdyla, który gra Dionizosa, ale pojawią się także i odegrają ważną rolę: Nina Terentiew, Edward Miszczak i… Jan Pietrzak. Będziemy świadkami walki Instytutu Żałoby Narodowej, założonej przez Zgliszczaka z Frontem Rozrywki Narodowej, który powstał z kolei z inspiracji Burdeltaty. Jakie tym razem zadanie stanie przed Viki Krystyną Halik-Malinowską? (ponownie świetna w tej roli Katarzyna Kwiatkowska)

Tyle pokrótce o dziejstwie. Brakowało mi żartów ze wzrostu Zdzisława aka Dariusza Karłowicza, tylko cichutkie napomknienie było, za mało, żebym znów się z tego sucharka roześmiał. I w ogóle wydał mi się ten odcinek jakby bardziej publicystyczny, jakby mniej liryczny, i może mniej absurdalny niż poprzednie. 

A może po prostu rzeczywistość już nie śmieszy aż tak bardzo?

 

2017, wrzesień

NACJOPOLIS

Michał Walczak

reż. Maciej Łubieński

premiera 2 czerwca 2017

Tym razem coś nie zaiskrzyło… Albo fabuła była zbyt pokręcona, albo – co bardziej prawdopodobne – kłopoty z akustyką zmniejszyły zauważalnie radość z obcowania z burdelową trupą. Może też dlatego, że od zawsze Pożar przedstawiał Warszawę jako miasto wolne i wolności nie oddające nigdzie i nikomu, gdy tymczasem w tym odcinku zagrożenie brunatnością jest chyba najbardziej widzialne i niestety wcale nie aż tak fikcyjne. Może więc publiczność nie chce i nie lubi być straszona? No może. Tym bardziej, że wybory samorządowe coraz bliżej i nikt nie wie, co się wydarzy. Na pewno nie to, że Burdeltata zastąpi HGW. No więc po prostu było mało zabawnie.

Pomysł z Muppetami na początku spektaklu – świetny, później Muppety zeszły także na scenę i miały – jako wielcy tego świata – dużo do powiedzenia, choć zauważmy z amerykańskiego prezydenta żartować wyjątkowo łatwo.

Trafny i dojmujący skecz z paralizatorem, ale całości – czegoś brak. Szczególnie jak ma się w pamięci Muzeum Wolności.

 

2017, wrzesień

MUZEUM WOLNOŚCI

Michał Walczak, Maciej Łubieński

reż. Michał Walczak

premiera kwiecień 2017

Najbardziej poruszającym momentem tego Burdelu była piosenka Kaczmarskiego i Gintrowskiego zaśpiewana przez Martę Ziębę. Myślę, że utwór o wariatach, którzy mimo pożaru nie chcą uciekać ze szpitala psychiatrycznego, we Wrocławiu zabrzmiał jeszcze bardziej dojmująco, zważywszy, że ta bardzo zdolna aktorka została przez dyrektora Morawskiego wyrzucona z pracy. A dodać warto, że tegoroczna gala PPA we Wrocławiu, podczas której publiczność premierowo mogła zobaczyć to widowisko, odbywała się właśnie w kierowanym przez Morawskiego teatrze… Również nie pracuje już w Polskim Bartosz Porczyk, który grał w Burdelu gościnnie szatana czy też ptaszyna, zużytego nieco orła, w niezwykłym doprawdy przebraniu, zresztą odjechane kostiumy są równorzędnym bohaterem tego spektaklu, podobnie jak scenografia autorstwa Aleksandry Wasilkowskiej. Poza tym – cudownie zabawny jak zawsze - Maciej Stuhr bez litości dla granej przez siebie postaci – ministra kultury, żarty z nikczemnego wzrostu Tomasza Drabka wciąż śmieszą, a sam pan Tomasz do łez rozbawia swoją vis comica. Nieheteronormatywny song Macieja Łubieńskiego (vel syna Jerzegao Grotowskiego), znany już fanom Burdelu, do łez rozbawił stołeczną publiczność, Magda Umer i jej Już Szumią Kasztany i Jeszcze w zielone gramy – wzruszały, zwróciłem też uwagę na Ewę Zawłocką z głosem jak dzwon, czystym i donośnym, to nieprawdopodobnie uzdolniona dziewczyna. Skecz z Teresą Orlovsky w ogóle wymiata i jakiś taki freudowski i trafnie opisujący nasze tu i teraz…

Żeby nie zasłodzić dokumentnie, może tylko cichutka uwaga, że za długie o 10 minut, skecz z Wałęsą można było sobie darować, a Anja Orthodox jest lepsza jako wokalistka niż jako aktorka. 

Jeśli będą to jeszcze gdzieś grać – wybierzcie się. Bo za rok, po wyborach samorządowych, tylko w podziemiu. Jak kiedyś, i -  jak „wyrzucony”, grający trochę w drugim obiegu  - Teatr Polski dziś. 

 

2017, lipiec

TRAUMA TRAVEL

Maciej Łubieński, Michał Walczak

reż. Michał Walczak

premiera 28 lipca 2017

Ponieważ wakacje, to i w Burdelu o Polaków podróżowaniu i wypoczynku, naturalnie nie bez rozmaitych odniesień. Paula i Zdzisław – warszawskie (warszawscy?) lemingi - płyną w rejs po Wiśle, a tu niespodzianka – na statku trwa telewizyjne show, w którym – chcąc nie chcąc – biorą udział. Prowadząca to show (Katarzyna Kwiatkowska) do złudzenia przypomina mi pewną postać rzeczywistą, także dziennikarkę… Ale to może jakieś niezdrowe podświadome asocjacje. Towarzyszą naszej parze na wczasach różne ciekawe postacie, które przejdą zdumiewające metamorfozy, ważną rolę odegra też wspólne oglądanie telewizji, relacjonującej… Wszystkiego napisać nie można, żeby nie zepsuć zabawy.

Zagrane i zaśpiewane świetnie, jak to w Burdelu, Tomasz Drabek w fantastycznej formie, Katarzyna Kwiatkowska cudownie zabawna, może tylko szkoda, że tak mało do grania mieli Karolina Bacia i Filip Kosior.

Uwagi dwie. Jedną taka do świata – mianowicie niespecjalnie dało się wytrzymać ponad dwie godziny w nieklimatyzowanym wnętrzu Teatru Warsawy, podczas premiery lało jak z cebra, więc pewnie i okien się nie dało otworzyć, więc – choć z jednej strony zachwycałem się spektaklem, z drugiej jednak – trochę też wierciłem i wachlowałem programem.  

A konstatacja druga – po jednym ze skeczy na widowni zapadła – no cóż – kłopotliwa cisza, jakby konsternacja. Nie wiem, czy autorzy nie poszli o (nomen omen) – jeden most za daleko. Ściśle mówiąc – o jedną tamę.